Celebrujemy święto Chrztu Pańskiego, przypominające nam o chrzcie przyjętym przez Chrystusa z rąk Jana Chrzciciela. Opis tego wydarzenia pozostawiło nam trzech Ewangelistów; wiemy także, że jest to wydarzenie rozpoczynające publiczną misje Zbawiciela, objawiając zarazem Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Jak powinniśmy rozumieć to wydarzenie?
Na początek kilka uwag historycznych. Źródeł tej celebracji szukać należy w tradycjach wschodu, weszła ona do kalendarza rzymskiego późno, bo w roku 1955. Jak pamiętamy, chrześcijaństwo narodziło się w świecie grecko-rzymskim, naturalnie więc na przestrzeni wieków wewnątrz Kościoła istniała wymiana między „łacinnikami” a chrześcijanami języka greckiego; wiemy zresztą, że początkowo językiem liturgii była właśnie greka, istniał okres, w którym łacina i greka używane były równolegle. Zresztą, aż do roku 1969 w liturgii papieskiej posługę pełniło także dwóch duchownych rytu bizantyjskiego, lekcja i Ewangelia proklamowane były także i w języku greckim, a pewien powrót do tej starej tradycji nastąpił za czasów pontyfikatu Jana Pawła II. To jednak zupełnie inny temat…
Wiemy, że niedziela – jako dzień Zmartwychwstania Pańskiego – była dla chrześcijan od samego początku dniem świętym. Celebracja odkupieńczej śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa stanowiła historycznie pierwszy szczyt roku liturgicznego, Wielkanoc – jak wskazuje Martyrologium Rzymskie – była festum festorum oraz solemnitas solemnitatum. Drugi „szczyt” celebracji wiązał się ze świętowaniem Narodzin Pańskich. Kolejnym starożytnym zwyczajem było obchodzenie dni poświęconych Matce Bożej; dalej jeszcze: apostołom oraz męczennikom, jako tym, którzy poprzez świadectwo krwi w sposób szczególny złączyli się z Chrystusem i orędują za nami w niebie. Wiemy także, że życie religijne i kościelne pierwszych chrześcijan było bardzo… lokalne. Naturalnie więc pojawiła się konieczność określania porządku świąt i wspomnień celebrowanych przez dany Kościół lokalny, w danej prowincji i krainie. Dysponujemy w tym zakresie ciekawymi pomnikami przeszłości, warto tu wymienić dla przykładu zachowany po dziś dzień kalendarz świętego Wilibrorda (ok. 658 – 739), apostoła Fryzów. Rozszerzanie się chrześcijaństwa wymagało także organizacji życia kościelnego wśród ludów przyjmujących Ewangelię, a więc także i określenia pewnego porządku świątecznych celebracji liturgicznych i wspomnień, później zaś zadbania o spójność i pewną uniwersalność reguł rządzących czasem świętym.
Dlaczego więc Kościół zwraca dziś naszą uwagę na Chrzest Pański? Wydarzenie to posiada szczególny charakter: od niego rozpoczyna się publiczna działalność Chrystusa, stanowi objawienie tajemnicy Trójcy Świętej, a zarazem symboliczny koniec „starotestamentalnego” etapu historii Zbawienia.
Jan Chrzciciel to ostatnia wielka postać rzeczywistości Starego Testamentu, ostatni wysłannik Boga: jego zadanie polega na zapowiadaniu nadchodzącego już Mesjasza, przygotowaniu Żydów do tego, by w Niego uwierzyli. Świadectwo Ewangelii jest bardzo wymowne: tak, jak u proroka Izajasza, Jan jest „posłańcem”, który przygotowuje drogę, „wołającym na pustyni”, udzielającym chrztu z wody, zapowiadając inny, większy i ważniejszy chrzest. Jan Chrzciciel jest pewny swego zadania, jak i tego, Kogo poprzedza: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym” (Mk 1, 7-8). Chrystus jest źródłem życia i zbawienia, Bogiem-człowiekiem dającym nam wodę żywą, źródłem życia naszej duszy i przyczyną naszej nadziei; Jan przedstawia się jako niegodnego sługę, niewolnika.
Mesjasza poprzedzał jednak wielki prorok na wzór Eliasza: prowadzący surowe, ascetyczne życie, żyjący w samotności, ubóstwie, pogardzie wobec ducha tego świata, płonąc gorliwą miłością Boga. Korneliusza a Lapide tłumaczy nam dokładnie, na czym polegało „pierwszeństwo” Jana: „1. W swych narodzinach, jako że narodził się sześć miesięcy przed Chrystusem. 2) W Chrzcie, bowiem chrzcił zanim chrzcił Chrystus, a nawet ochrzcił Chrystusa. 3) W nauczaniu, pokutą którą przygotowywał drogę Chrystusowi. 4) Wskazując Jezusa jako Mesjasza i Baranka Bożego, który zgładzi grzechy świata. 5) Znosząc śmierć męczeńską zanim doświadczył jej Chrystus. 6) Wstępując na łono ojców w otchłani i zwiastując im Chrystusa, który wkrótce nadejdzie i przyniesie im wolność”.
Natrafiamy tu na interesujący szczegół: zgodnie z żydowskim prawem, mężczyzna mógł stawać przed ludem i nauczać dopiero wtedy, gdy osiągnął 30. rok życia, wiek ten uznawano za osiągnięcie dojrzałości. Chrystus spełnił ten zapis – Zbawiciel wypełnia zapowiedzi proroków i prawo. Dalej: Jan przygotował się do wypełnienia swego zadania przebywając na pustyni, po przyjęciu chrztu z wody Chrystus także udał się na pustynię. Natrafiamy tu na ważną dla nas wskazówkę: modlitwa, samotność, przebywanie na „pustyni”, duchowe przygotowanie, odcięcie się od „świata” stanowi ważny element życia wewnętrznego. Święty Augustyn stwierdził wręcz, że nie będzie dobrym kapłanem ten, kto nie był wpierw dobrym mnichem – kto nie przygotował się poprzez modlitwę, post, samotność, odejście od sposobu myślenia tego świata.
Zatrzymajmy się na chwilę przy kwestii samego chrztu. Jan udzielał chrztu z wody, ludzie chrzest ten przyjmujący „wyznawali swoje grzechy”. Był to „chrzest” szczególny, przypominający o rytualnych obmyciach tamtych czasów; znak odejścia od zła, pokuty, zwrócenia się ku Bogu, wewnętrznej odnowy. Jan był świadom, że sam potrzebuje chrztu („To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?”), Chrystus jednak rozwiązuje ten dylemat: „Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” (Mt3, 15).
Św. Łukasz przedstawia nam także takie oto świadectwo Jana Chrzciciela o Mesjaszu: „Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym”. Przypomina nam ono o proroctwie Symeona: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2, 34). Chrystus jest sędzią, o sądzie mówi nam m.in. przypowieść o chwaście, który nie zostanie wyrwany, aby wraz z nim nie wyrwana została pszenica. „Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli” (Mt 13, 24), swoim sługom mówi ów człowiek: „zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza” (Mt 13, 30).
Źródło: PCH24.pl